Tagi
abstrakcja abstraction, Bruce Nauman, Carl Gustav Carus, Carl Spitzweg, Daniel Spoerri, ekspresjonizm expressionism, Ernst Ludwig Kirchner, Félix Vallotton, Frédéric Bazille, Gabriele Münter, Gerhard Richter, Heinrich F. Rustige, Henri Matisse, ikonografia iconography, impresjonizm impressionism, instalacja installation art, Jeff Wall, Jonathan Meese, Max Liebermann, Pablo Picasso, Piet Mondrian, Raoul Dufy, René Magritte, romantyzm romanticism, video art
Mythos Atelier. Von Spitzweg bis Picasso, von Giacometti bis Nauman – 27.10.2012-03.03.2013 – Staatsgalerie, Stuttgart
Reblogged this on My world of art and commented:
Great selection of good quality to savour, from „The Studio: Workshop and Myth. From Spitzweg to Picasso, from Giacometti to Nauman” at Staatsgalerie Stuttgart (2013)
„In a comprehensive and completely unique show, the Staatsgalerie Stuttgart will present the artist’s studio and its depiction in art in modern times. There have been studio scenes in art since the Renaissance, but it was not until the early nineteenth century that the atelier became a central theme as an expression of the myth of artistic creation.” (Staatsgalerie)
Witajcie! Wchodzę Wam w temat:))) Bo jest bardzo ciekawe tematyka: pracownie malarskie. Bo malowanie, to ciągła walka ze światłem. Światło co chwila się zmienia: słońce wędruje, chmury nadpływają, robi się raz jaśniej, zaraz znowu ciemniej… Generalnie zaczynając obraz trzeba się zdecydować czy maluje się przy świetle dziennym czy sztucznym. W praktyce wychodzi na to, że malujesz wtedy albo tylko w dzień albo tylko nocami:)) Najgorzej jest gdy z niedokończonym obrazem „dziennym” zastaną Cię już krótkie i ciemne dni zimowe – wtedy tragedia… za mało światła wpada do okien mieszkalnych – wtedy z ukończeniem obrazu trzeba czekać aż do długich dni wiosennych. Dlatego ja np. preferuję pracę przy świetle sztucznym, bo stałe, niezmienne jest. Jednym słowem praca wampira, po nocach – najbardziej bezpieczna w klimacie umiarkowanym, bo zapewnia ciągłość pracy. Gdy ludzie wstają do pracy, to ja się dopiero kładę:)) Taka to proza tej pracy.
Jeszcze Wam powiem, że kiedyś gdy malarze mięli komfort wybierania sobie pracowni, wybierali zawsze pomieszczenia z wielkimi oknami na kierunek północny – słońce nie wędrowało wtedy po pracowni, oświetlenie było najbardziej z możliwych stałe. Nieraz były dodatkowe świetliki w sufitach dla zrównoważenia oświetlenia, a po świetlikami na podłodze stały misy zbierające deszcz.
A znowu niektórzy, gdy bardzo chcieli ukończyć pracę, a dnia im nie starczało, pracowali np. przy świeczce zamontowanej do kapelusza. Tak pracował van Gogh.
… a że muzyki przy pracy nie było jak słuchać, co niektórzy zamawiali sobie orkiestry do pracowni, na żmudne godziny pracy. Muzykantów grających na fujarkach zamawiał sobie m.in. Tycjan!
Przepraszam za przydługi wykład ale tak mi się zachciało napisać – Twój post Artdone, tak mnie sprowokował !:) Pozdrawiam Was oboje!
Bardzo dziękuję za wejście w temat! Fantastyczny komentarz 🙂
Po jego przeczytaniu zaczyna się inaczej oglądać obrazy z tej wystawy.
To co piszesz o nocnym i dziennym oświetleniu od razu przypomniało mi jak ostatnio czytałem o Lucianie Freudzie,
https://artdone.wordpress.com/2012/11/03/freud2/
Freud w pewnym momencie zaczął swoje obrazy dzielić na dzienne i nocne, jak się im przygląda uważniej to widać. Malował długo swoje obrazy i tak jak piszesz potrzebował stałego oświetlenia. A i pracownię w pewnym monecie zamienił na taką z dużymi oknami i oświetleniem z góry – dokładnie przykład na to co piszesz 🙂
Przyznaję, że o tych muzykanatch u Tycjana nie wiedziałem, a przecież sceny koncertów w jego kręgu często się zdarzają – tutaj piękny przykład rysunku:
https://artdone.wordpress.com/2012/08/19/tycjanngl/titian-tycjan-concert-in-a-landscape-1508-bm/
pozdrawiam serdecznie!
Racja! I ja dziękuję za piękny komentarz.
Bellissime!
ciao
.marta
Kiedy pisałam wczoraj o Maria Helena Vieira da Silva celowo pokazałam fotografie z wnętrzami pracowni jej i męża. Artdone:))) ! Zaczynam się niepokoić…to zakrawa na czytanie w myślach:)), ale wspomniałam też o Tobie, choć Ty żadnej reklamy nie potrzebujesz, to co robisz jest doskonałe! Serdeczności.
Rzeczywiście jest coraz radośniej! 🙂
To nie zakrawa, to jest czytanie w myślach – wzajemnie 🙂
Ja nie widziałem Twojego postu wcześniej, a na wystawę o pracowniach malarzy natknąłem się dopiero dzisiaj (i choć mam dużo pomysłów w kolejce) to postanowiłem od razu ją wrzucić.
I właśnie miałem wejść na Twoją stronę – dosłownie klikałem w link, ale oderwał mnie telefon, a jak wróciłem to już zastałem komentarz…
Bardzo zabawnie 🙂
Tu kobieta przy sztalugach – tam kobieta przy sztalugach 🙂
Bardzo się cieszę, że czytamy sobie w myślach i że Cię zainspirowałem, bo Twój post fascynujący, ale o tym w innym miejscu…
Trochę się nie wyrabiam, bo mi jeszcze bardzo ciekawe komentarze do skomentowania zostały z weekendu 😉