
Świętując Rembrandta w 2019 roku
4 października 2019 roku przypada 350-ta rocznica śmierci jednego z najsłynniejszych artystów świata – Rembrandta. Genialnego malarza, rysownika i grafika – we wszystkich tych trzech dziedzinach równolegle osiągnął maestrię. Jego zróżnicowana technika malarska, intymność i synteza rysunków oraz nowatorstwo graficzne to tylko wybrane powody, aby zajmować się jego twórczością i oglądać z uwagą jego dzieła. Prace Rembrandta przyciągają nie tylko rzesze specjalistów, ale też szeroką publiczność. Dlaczego? Powodem wydaje się ich uniwersalność. Holenderski mistrz potrafił pokazać ludzką kondycję w sposób, który jest nadal aktualny dla współczesnego widza. Tematy mitologiczne i biblijne w jego redakcji opowiadają historie, z którymi się identyfikujemy, w jego portretach widzimy nasze emocje i rozterki. Można by dalej ciągnąć listę powodów zainteresowania Rembrandtem. W miarę okrągła rocznica jego śmierci równie dobrze może być jednym z nich. Rok rembrandtowski jest już w pełnym rozkwicie, udało mi się obejrzeć kilka wystaw z nim związanych i chętnie podzielę się wrażeniami. Sprawdzimy jak świętowanie takiej rocznicy wygląda w praktyce, a może doprowadzi nas to do ciekawych wniosków. CODAR na specjalnie przygotowanej stronie (https://www.codart.nl/rembrandt-2019/) wymienia ponad trzydzieści wystaw łączących się z Rembrandtem w tym roku. Wśród nich wielkie przedsięwzięcia, ale też niewielkie projekty jak np. pokaz „Krajobrazu z miłosiernym Samarytaninem” w naszych Łazienkach. Zorganizowanie wystawy Rembrandta to nie jest łatwe zadanie z racji wartości jego prac. Szczególnie trudne w roku poświęconym artyście, kiedy muzea niechętnie rozstają się ze swoimi skarbami.
Najpierw przyjrzyjmy się jak świętowany jest rok 2019 w rodzinnym kraju mistrza z Lejdy. Oczy zwrócone są na muzea, które przechowują największe arcydzieła malarza. Amsterdamskie Rijksmuseum w lutym otworzyło wystawę pod bardzo przyciągającym tytułem „Wszystkie Rembrandty” (por. galeria Wszystkie Rembrandty w Rijksmuseum I oraz galeria Wszystkie Rembrandty I). To rzeczywiście duża wystawa prezentująca blisko 400 (!) dzieł artysty, wszystkie bezspornie jego autorstwa. Tytuł jest jak najbardziej adekwatny – chodzi o wszystkie dzieła, jakie muzeum posiada w swoich zbiorach. Monumentalna wystawa, na której w jednym miejscu można prześledzić wszystkie najważniejsze zagadnienia związane z malarstwem, grafiką i rysunkiem Rembrandta. Bo tak obszerne są zbory Rijksmuseum. Tylko jeden obraz nie został umieszczony w salach wystawowych i pozostał na swoim miejscu w Galerii Honorowej – „Wymarsz strzelców”. Najsłynniejsze dzieło malarza jeszcze w tym roku zostanie poddane specjalistycznym badaniom i będzie się to odbywało na oczach widzów. Można przypuszczać, że muzeum, które znane jest ze swoich niekonwencjonalnych zabiegów marketingowych, również z tego uczyni głośne wydarzenie. Wracając do wystawy – teraz będzie trochę o minusach. Rijksmuseum posiada 22 obrazy, 60 rysunków i 300 grafik, które wszystkie można obecnie zobaczyć. W sensie praktycznym to wystawa bardzo trudna do oglądania. Choć jak mało kto lubię wielkie wystawy, to tym razem nawet dla mnie było to ciężkie doświadczenie. Obrazy są bardzo różnorodne, reprezentują wszystkie okresy twórczości artysty i najważniejsze dla niego tematy, ale giną w bezliku niewielkich prac na papierze. Zresztą obrazy te można zazwyczaj oglądać w stałej ekspozycji. A wyjątkowe w dorobku malarza dwa całopostaciowe portret należące wspólnie do Rijksmuseum i Luwru powróciły na miejsce, gdzie wisiały na całkiem niedawnej wystawie (por. galeria High Society w Rijksmuseum). Dlatego prawdziwą atrakcja tej ekspozycji jest możliwość zobaczenia w oryginale imponującej kolekcji rysunków. Oraz właściwie prawie pełnego zestawu prac graficznych. Oblicza się, że Rembrandt stworzył ok. 320 rycin w ciągu swojego życia. Przy tego typu wystawie trudno mówić o koncepcji merytorycznej. Można ciekawie dzieła pogrupować (w tym przypadku tematycznie) i stworzyć inspirujące zestawienia, jednak głębszej myśli nie da się osiągnąć.
Podobnym tropem jak amsterdamski gigant muzealny poszedł Mauritshuis w Hadze. To stosunkowo małe muzeum posiada jedną z najcenniejszych kolekcji dawnego malarstwa holenderskiego na czele z „Lekcją anatomii dr Tulpa” Rembrandta. Aby uniknąć przewieszania dość dużego arcydzieła, wystawa wprowadziła się do dwóch sal stałej ekspozycji. Do września tego roku można zobaczyć wszystkie obrazy związane w jakikolwiek sposób z Rembrandtem ze zbiorów muzeum (por. galeria Rembrandt i Mauritshuis I oraz galeria Rembrandt i Mauritshuis II). Obok uznanych prac pokazywane są dzieła odpisane, kopie i prace warsztatowe. Takich obrazów blisko powiązanych z Rembrandtem jest w kolekcji 18. Wyróżniono je specjalnymi podpisami i komentarzami z okazji wystawy. Dodano jeszcze w innych salach kilka dzieł artystów z kręgu malarza, przede wszystkim jego uczniów. Wystawa akcentuje dwa zagadnienia – budowanie kolekcji w tych zbiorach oraz badania atrybucyjne. Badania takie potrafią być w przypadku Rembradta szczególnie fascynujące. Świetne obrazy okazywały się pracami jego utalentowanych uczniów, a niedoceniane prace po analizie miały więcej wspólnego z ręką mistrza niż się spodziewano. Tak jak to ma miejsce w przypadku „Saula i Dawida”. Badania nad tym obrazem trwały 8 lat i zostały uwieńczone specjalnym pokazem (por. galeria A jednak Rembrandt!). Wystawa „Rembrandt i Mauritshuis”, choć powieszona w ramach stałej ekspozycji i prezentująca tylko własne zbiory ma kilka pozytywnych aspektów. Jest okazją do zobaczenia nie tylko najlepszych dzieł, ale też takich, które zazwyczaj pozostają w czeluściach magazynowych. A to pouczające doświadczenie.
Wiele muzeów w roku Rembrandta stosuje podobny pomysł do Rijksmuseum i Mauritshuis – pokazują własne zbiory. Szczególnie jeżeli dotyczy to grafiki i rysunku, które na co dzień nie są przecież eksponowane. Takie prezentacje przygotowują Kunsthalle w Hamburgu, Kupferstich-Kabinett w Dreźnie (por. galeria Rembrandt w Dreźnie), monachijskie zbiory graficzne w Pinakothek der Moderne, lada chwila swoją wystawę rozpoczyna Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Miałem już okazję zobaczyć ekspozycję w British Museum zatytułowaną „Rembrandt – myśląc na papierze” i bardzo ją polecam – będzie trwała do początku sierpnia. Bez fanfarów jak w Rijksmuseum, bez niestety katalogu, ale to doskonała selekcja rysunków i grafiki z własnych zbiorów muzeum. A te są oczywiście świetne. Jednym słowem rok rembrandtowski to doskonała okazja, aby zobaczyć bardzo szeroką panoramę twórczości graficznej i rysunkowej artysty. Ale czy nie ma innych, bardziej oryginalnych wystawy?
Pozytywnie oceniam wystawę „Rembrandt i Saskia. Miłość w Holandii Złotego Wieku”, którą oglądałem we Fries Museum w Leeuwarden (por. galeria Rembrandt i Saskia w Leeuwarden I oraz galeria Rembrandt i Saskia w Leeuwarden II). Została przygotowana została we współpracy z Galerią Dawnych Mistrzów w Kassel, gdzie można ją obecnie oglądać do połowy sierpnia. Wydarzeniem było wypożyczenie stamtąd do Leeuwarden najsłynniejszego wizerunku Saskii. Do tego dwa autoportrety i wizerunek ich syna Tytusa z Dulwich Picture Gallery. Obrazów niewiele, kilka rysunków, oczywiście wybór grafiki, a także kilka unikalnych dokumentów z epoki. Ale to w zupełności wystarczyło, aby opowiedzieć historię tego słynnego małżeństwa. Obiekty bezpośrednio z nią związane były w Leeuwarden zaznaczone wyraźnie brązowymi planszami scenografii. Wokół nich bardzo rozbudowany został drugi wątek, czyli opowieść o holenderskich obyczajach małżeńskich w XVII w. Świetna koncepcja, która rozwija widzom bardzo potrzebny kontekst. Przy okazji Rembrandta prezentuje uwarunkowania, które są równie ważne jak sprawy atrybucji czy techniki malarskiej.
Drugą wystawą, która już zdążyła na mnie zrobić dobre wrażenie w tym roku jest ekspozycja w Domu Rembrandta w Amsterdamie, która trwa tam do końca maja. Jej tytuł można przetłumaczyć „Krąg towarzyski Rembrandta. Rodzina, przyjaciele, znajomi”. Muzeum nie posiada dużej powierzchni na wystawy czasowe, ale potrafi tam urządzić wyjątkowo ciekawe ekspozycje (por. galeria Nagość w kręgu Rembrandta I). I nie potrzebuje do tego specjalnej rocznicy. W tym przypadku gwiazdami wystawy są portret Tytusa z Baltimore, portret Arnold Tholinx z Musée Jacquemart-André, portret Hendrickje Stoffels z Frankfurtu oraz… kopia warsztatowa portretu Saskii z Kassel z Królewskiego Muzeum Sztuk Pięknych w Antwerpii. Nie brakuje też innych smaczków. W efekcie można się dowiedzieć jakie relacje łączyły Rembrandta z jego najbliższymi, a przynajmniej co w tej materii obecnie wiemy.
-
-
W Holandii Rok Rembrandta odbywa się pod hasłem „Odkryj Rembrandta i holenderski Złoty Wiek”. Mam jednak wrażenie naładowano do tego worka za dużo łakoci. Tak to jednak bywa z rocznicami. Wystawy poświęcone kalwinizmowi w Dordrechcie czy odkryciu Fransa Halsa w XIX w. w Haarlemie (por. galeria Frans Hals i nowoczesność I) aż tak wiele z Rembrandtem nie mają wspólnego. Czekam z dużą niecierpliwością na monografię Pietera de Hoocha w Delft, ale znowu trudno ją nazwać wystawą Rembrandta. Czy doszliśmy do wniosku, że paradoksalnie w tym roku trudno o wielkie, spektakularne wystawy? I to takie, które by przyciągnęły oryginalnymi scenariuszami? Częściowo tak. Z powodów wymienionych na początku. Jednak celebracja dopiero się rozkręca. Jest jeszcze na co czekać. Jakie są moje typy? Co warto obejrzeć? Będzie z czego wybierać w jesiennym sezonie.
Przede wszystkim jestem ciekaw jak przygotowany zostanie blockbuster Rijksmuseum „Rembrandt-Velázquez” (por. galeria Holandia / Hiszpania XVII wieku I). Współorganizowany z muzeum Prado na pewno zaprezentuje dzieła najwyższej klasy. Jednak obaj artyści bezpośrednich związków ze sobą nie mieli. Od koncepcji będzie zależało, czy wystawa będzie miała sens merytoryczny. W rewanżu już w te wakacje w Madrycie będzie można oglądać hiszpańską odsłonę. W tytule dodano Vermeera i trochę się boję czy nie wyjdzie z tego po prostu wystawa sztuki holenderskiej z akcentami hiszpańskimi. A może kuratorom uda się przekonująco pokazać paralelne wizje, tak jak zapowiadają. Drugim moi typem jest „Młody Rembrandt” w Museum De Lakenhal w Lejdzie (por. galeria Młody Rembrandt I). W 2020 roku wystawa pojedzie do Ashmolean Museum w Oksfordzie. Taka współpraca daje gwarancję najwyższej jakości. Chociaż w 2001/2002 roku odbyła się przełomowa wystawa poświęcona wczesnej twórczości Rembrandta, to od tego czasu badania tak bardzo się rozwinęły, że nie ma zagrożenia powtórką. Na jesień dużą wystawę przygotowuje kolońskie Walraf-Richartz-Museum razem z Galerią Narodową w Pradze, gdzie ma być zaprezentowana wiosną 2020 roku (por. galeria Rembrandt i konteksty I). I jeszcze bym stawiał na zapewne dużo mniejszą wystawę „Rembrandt’s Light” w Dulwich Picture Gallery (por. galeria Światło Rembrandta I). W tym muzeum można zawsze liczyć na smakowite wydarzenia. W Mauritshuis będzie monografia jednego z ciekawszych uczniów Rembrandta Nicolaesa Maesa. Warto też sprawdzać co dzieje się dalej w Domu Rembrandta, który najpierw zapowiada wystawę grafiki z własnych zbiorów (ale nie tylko Rembrandta), a potem wystawę poświęconą zagadnieniom techniki mistrza.
Okazuje się, że w Roku Rembrandta nie będzie aż tak wielu spektakularnych wydarzeń. Choć też okazji do spotkania się z twórczością mistrza będzie sporo. Daleko jednak większości przedsięwzięć do spektakularnego sukcesu choćby wystawy poświęconej późnej twórczości Holendra (por. galeria Późny Rembrandt I, galeria Późny Rembrandt II oraz galeria Późny Rembrandt III). Wydaje mi się, że rocznicowe obchody nie sprzyjają wystawom, które mogły by zainteresować swoją koncepcją i zachwycić realizacją. Tak jak ostatnia wystawa na Wyspach Brytyjskich poświęcona recepcji artysty tamże (por. galeria Rembrandt po brytyjsku I), która odbyła się w 2018 roku. Coś mi się wydaje, że w 2020 roku też będzie sporo rembrandtowskich wydarzeń. Tak jak co roku, bo to artysta, którego celebrować można bez szczególnych okazji.
Przemysław Głowacki (artdone)
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…