Amsterdam Museum in the Hermitage, widok wystawy / exhibition view, Hermitage Amsterdam, Amsterdam, foto: artdone
Amsterdam Museum in the Hermitage – 09.03.2022-… – Hermitage Amsterdam, Amsterdam
11 Czwartek Maj 2023
Amsterdam Museum in the Hermitage, widok wystawy / exhibition view, Hermitage Amsterdam, Amsterdam, foto: artdone
Amsterdam Museum in the Hermitage – 09.03.2022-… – Hermitage Amsterdam, Amsterdam
10 Środa Maj 2023
Tagi
ekspresjonizm expressionism, malarstwo painting, postimpresjonizm Post-Impressionism, symbolizm symbolism, Vincent van Gogh
por. video Postimpresjonizm cz. 3 (van Gogh)
Van Gogh in Auvers. His Final Months, widok wystawy / exhibition view, Van Gogh Museum, Amsterdam, foto: artdone
Van Gogh in Auvers. His Final Months – 12.05.2023-03.09.2023 – Van Gogh Museum, Amsterdam
Van Gogh à Auvers-sur-Oise. Les derniers mois – 03.10.2023-04.02.2024 – Musée d’Orsay, Paryż / Paris
08 Poniedziałek Maj 2023
Tagi
Arent de Gelder, barok baroque, Carel Fabritius, Caspar Netscher, Ferdinand Bol, Geldorp Gortzius, Gerbrand van den Eeckhout, Gerrit Dou, Isaac de Jouderville, Jacob Toorenvliet, Jan Steen, Lambert Jacobsz, malarstwo painting, Pieter Lastman, Rembrandt, sztuka holenderska dutch art
Rembrandt van Rijn, Starszy mężczyzna z brodą / Bust of a Bearded Old Man, 1633, Leiden Collection, Nowy Jork / New York
Rembrandt & His Contemporaries. History Paintings from The Leiden Collection – 04.02.2023-27.08.2023 – Hermitage Amsterdam, Amsterdam
23 Czwartek Lu 2023
por. galeria Johannes Vermeer. Wystawa
Vermeer, wejście na wystawę / exhibition entrance, Rijksmuseum, Amsterdam, foto: artdone
Vermeer prosto z Amsterdamu
Szaleństwo Vermeera ogarnęło świat, a przynajmniej dużą część miłośników sztuki w związku z aktualną wystawą w amsterdamskim Rijksmuseum. W pierwszych dniach, żeby nie powiedzieć godzinach, muzeum miało już sprzedanych blisko pół miliona biletów, co można porównać z euforią przed popowymi czy rockowymi koncertami, ale tylko największych gwiazd. Ogromne zainteresowanie widać w mediach, a równie ciekawe są reakcje i komentarze w mediach społecznościowych. Skala zjawiska zapewne już zaczyna być powodem zainteresowania socjologów. Ale to trochę inny temat, też oczywiście wart rozwinięcia. Zajmijmy się samą wystawą. Mam nadzieję, że moje wrażenia na gorąco będą pomocne dla tych, którzy wybierają się na wystawę oraz zainteresują tych, którym trudno będzie dotrzeć do Holandii. Czy wystawa Vermeera jest warta aż takiego szaleństwa?
Johannes Vermeer jest niewątpliwie jednym z najbardziej znanych i lubianych artystów, a niektóre z jego obrazów są rozpoznawane również przez tych, którzy na co dzień sztuką się nie interesują. Dla historyków sztuki wiele aspektów jego życia i twórczości pozostaje zasnuta tajemnicą. Pamięć o nim przywrócono dopiero w 2. połowie XIX wieku. Zbiegło się to z coraz większym docenianiem sztuki holenderskiej XVII wieku i od tego momentu sława Vermeera zaczęła rosnąć. Współczesna fascynacja jego twórczością jest ogromna, o czym świadczą liczne publikacje, albumy, reprodukcje oraz pastisze jego obrazów. Podobnie intensywnie zainteresowani są nim specjaliści badający jego obrazy najnowszymi metodami oraz próbujący odnaleźć w archiwach nieliczne o nim wzmianki. Z tak dużą popularnością związane powinny być liczne wystawy. Tutaj jest jednak kłopot. Obecnie znamy 37 obrazów w miarę pewnie wiązanych z Vermeerem. Taką liczbę potwierdza katalog aktualnej wystawy w Amsterdamie. Vermeer żył dość krótko, zmarł w wieku 43 lat. A do tego – z tego co wiemy – długo malował swoje dzieła. Mamy kilka wzmianek o obrazach zaginionych, ale prawdopodobnie liczba stworzonych przez niego prac nie była dużo wyższa. Dodatkowo jeden z obrazów został skradziony w 1990 roku z bostońskiego Muzeum Isabelli Stewart Gardner i słuch o nim zaginął. Pozostaje więc 36 dzieł, a większość z nich uznawana jest za arcydzieła. Z trzema wyjątkami wszystkie są własnością prestiżowych kolekcjach publicznych i dostępne na co dzień w różnych zakątkach świata. Muzea bardzo niechętnie się z nimi rozstają. Jeżeli w ogóle je wypożyczają, to bardzo rzadko. Dlatego większość wystaw, które są poświęcone Vermeerowi to ekspozycje pokazujące tylko kilka jego prac, uzupełnione o inne obiekty. Rzadko która pretenduje do miana wystawy monograficznej jego twórczości (por. galeria Johannes Vermeer na Kwirynale). Zazwyczaj dotyczą wybranych aspektów jego twórczości np. motywów muzycznych (por. galeria Vermeer muzycznie w Londynie) czy wzajemnych inspiracji pomiędzy malarzami scen rodzajowych (por. galeria Vermeer i malarstwo rodzajowe I). Są też wystawy skupiające się na jednym obrazie – czasami większe (por. galeria Johannes Vermeer wokół Kupidyna I), czasami mniejsze (por. galeria Szukając ‚Uliczki’ Vermeera). Ostatnia wystawa składająca się tylko z obrazów Mistrza z Delftu odbyła się w Hadze i Waszyngtonie w połowie lat 90-tych. Ogółem udało się na niej pokazać 23 obrazy. Obecnie w Amsterdamie można podziwiać 28 dzieł Vermeera (por. galeria Johannes Vermeer. Wystawa). I tutaj dochodzimy do pytania, czy takie wystawy można nazwać wielkimi? Patrząc na liczbę prac – nie za bardzo – dwadzieścia kilka obrazów to po prostu mała wystawa. Jadąc do Amsterdamu zastanawiałem się, czy nie pojawi się uczucie niedosytu. Ostatnio rozczarowałem się tak na wystawie Tamary Łempickiej w Krakowie, a to przecież też głośne wydarzenie (por. post Czy warto pojechać na Tamarę Łempicką do Krakowa?). Jesteśmy przyzwyczajeni do dużo większych wystaw, liczących co najmniej 60 czy 70 obiektów, a nawet większych. Pokazują one zazwyczaj drogę twórczą artysty i różnorodne konteksty dla jego dorobku. I tu było moje kolejne pytanie, czy Rijksmuseum zdecyduje się w jakiś sposób uzupełnić wystawę „tylko” 28 obrazów? Im bliżej byłem Amsterdamu, tym bardziej byłem pewny odpowiedzi.
Muszę przyznać – a widziałem już sporo wystaw – że ekspozycja w Rijksmuseum jest właściwie perfekcyjna. Powodów jest kilka, organizatorom udało się nie wpaść w czyhające pułapki. Aktualna przestrzeń wystaw czasowych amsterdamskiego muzeum jest dosyć trudna. Pomieszczenia są wysokie, ale różnej wielkości, a ich układ dość skomplikowany. Zadziałało to na korzyść wystawy, która dzięki temu nie jest jednostajna, a różnorodne przestrzenie (od mniejszych sal do większych) budują odpowiednią dramaturgię. Z ich wielkością związany jest kolejny problem-pułapka. Sale są wysokie, a prawie wszystkie obrazy Vermeera małe lub bardzo małe. Takim obrazom organizuje się wystawy w mniejszych pomieszczeniach. Albo przy tak dużych przestrzeniach musi być więcej obiektów, a tutaj ich po prostu nie było do dyspozycji. W tym przypadku z pomocą przyszła odpowiednia scenografia. Prawie każdy obraz otrzymał swoje miejsce na dużym ekranie, tak jak przystało na arcydzieło. Pomiędzy ekranami mamy draperie materiału, co przydaje wystawie klimatu retro, ale bardzo dyskretnego. Nic w tym złego, przecież jest to wystawa malarstwa barokowego. Kolorystka sal jest zróżnicowana, barwy są zdecydowane i głębokie, ale na szczęście odpowiednio stonowane. Akurat na tyle, aby nie było monotonii przy przechodzeniu do kolejnych pomieszczeń. Udający się do Rijksmuseum martwią się o to, z jak wielkimi tłumami będą się musieli zmagać na wystawie. Przy tak dużym zainteresowaniu są one nieuniknione. Można zapomnieć o kontemplacji ulubionych obrazów w ciszy i spokoju. Taki urok wystaw blockbusterów i trzeba się z tym pogodzić. Na dokładkę przy niedawnej fali ataków na dzieła sztuki trzeba obrazom zapewnić maksymalne bezpieczeństwo. Tak popularna wystawa podnosi znacząco poprzeczkę ryzyka. Organizatorom udało się odpowiednio zbalansować komfort zwiedzania z zapewnieniem ochrony dziełom. Każdy obraz otoczony jest barierką, ale na tyle wąską, że można mu się przyjrzeć z bliska. Jeżeli poczekamy odpowiednio cierpliwie, to mamy szansę na kilka chwil przed ulubionym Vermeerem. Barierki nie rzucają się w oczy, ale powodują, że nikt nie ma możliwości podejść zbyt blisko. Dzięki temu nie czujemy gorącego oddechu strażników na naszym karku, nie słyszymy poleceń odsunięcia się od obrazu.
Jestem pod dużym wrażeniem, w jakiej kolejności ułożono dzieła na wystawie. Nie jest to w przypadku Vermeera łatwe, zmagam się z tym prowadząc o nim różne wykłady. Z jednej strony specjaliści są w miarę zgodni w sprawie przybliżonej kolejności powstawania jego dzieł, choć bardzo niewiele z nich jest pewnie datowana. Stylistycznie ma to duże znaczenie i warto to pokazać publiczności. Z drugiej strony Vermeer ma ulubione tematy i motywy, które dodatkowo wzajemnie się przeplatają. W jednej trzeciej jego obrazów pojawiają się odniesienia muzyczne, w bardzo wielu maluje perły, w kilku przedstawia sceny związane z listami lub winem. Mając możliwość pokazania obok siebie tak wielu prac malarza jest bardzo kuszącym, aby pogrupować je właśnie tematycznie. Wystawa rozpoczyna się od dwóch znanych nam pejzaży Vermeera – „Widoku Delftu” z Mauritshuis w Hadze oraz „Uliczki” z Rijksmuseum. Są one wyjątkami w jego twórczości i trudno je powiązać z innymi pracami. Umieszczenie ich na początku ekspozycji wprowadza nas w klimat miejsca, gdzie żył i pracował artysta. Łatwo zauważyć na każdej tłumnie odwiedzanej wystawie, że na początku zawsze jest więcej zwiedzających niż na końcu. Chyba pod koniec zwiedzania już nie mamy siły tak dokładnie oglądać. Oba obrazy są dobrze znane i dostępne na miejscu w Holandii, jest szansa, że nie wszyscy będą się pchali, aby je zobaczyć. Choć zagęszczenie przy nich i tak jest ogromne. Kolejna sala daje więcej przestrzeni i pokazuje najwcześniejsze prace, które są też jednymi z największych rozmiarami dzieł Vermeera. Cztery obrazy, które zupełnie nie przypominają jego późniejszych osiągnieć. Wczesna twórczości artysty kryje nadal sporo tajemnic. Kiedy zaczął swoją artystyczną edukację? Gdzie i u kogo się uczył? Dlaczego potem tak drastycznie zmienił styl i tematykę swoich obrazów? Możliwość wzajemnego porównania wczesnych prac w jednej sali to niewątpliwie jeden z głównych atutów aktualnej wystawy. Ale dalej stajemy przed dylematem – klucz chronologiczny czy tematyczny? Kuratorom udało się połączyć te dwa kryteria. Tylko dwie dość wczesne prace pojawiają się pod koniec wystawy. Poza tym śledzimy dość skrupulatnie rozwój Vermeera posiłkując się głównymi motywami. Obrazy pogrupowane są zazwyczaj po dwa, trzy w następujące rozdziały: ‚Pierwsze wnętrza’, ‚Spoglądając’, ‚Z bliska’, ‚Patrząc do wewnątrz’, ‚Muzyczny urok’, ‚Listy ze świata’, ‚Mężczyźni z wizytą’, ‚Widok świata’, ‚Rozważania o próżności i wierze’. Początkowe dwie części były zatytułowane: ‚Wyruszając w miasto’ oraz ‚Wczesne ambicje’. Takie hasła pomagają poruszać się po twórczości artysty i całkiem dobrze sumują jego główne zainteresowania. Każda z grup opatrzona jest krótkim wprowadzeniem. Dodatkowo wybrane obrazy mają równie krótkie opisy i wskazane trzy szczegóły, które też są opisane mniejszym drukiem. Idealne opracowanie tekstów na wystawie, a co najważniejsze nie jest przegadane. Nie chcemy ich czytać – rzucamy tylko okiem na główny tytuł rozdziału. Chcemy się czegoś na miejscu dowiedzieć – wgłębiamy się zależnie od chęci. Opisy mają całkiem sporą czcionkę, podobnie jak podpisy pod obrazami. Nie ma potrzeby przepychać się, aby je odczytać, są dość dobrze widoczne. Są też umieszczone w pewnej odległości od obrazów, więc czytający nie wchodzą w drogę tym, którzy chcą obejrzeć tylko prace Vermeera.
Ostatnie sale ekspozycji są duże, mieszczą po kilka obrazów, co nadaje wystawie potrzebnego rozmachu. Narracja kończy się na „Alegorii wiary katolickiej” z Metropolitan Museum of Art z Nowego Jorku. To wyjątkowy obraz, nie tylko dlatego, że jak na Vermeera dość dużych rozmiarów. Pod pozorem znanych nam z innych obrazów elementów – postaci we wnętrzu, iluzjonistycznej kotary – przedstawia personifikację, a nie scenę rodzajową. Jest też jednym z jego ostatnich dzieł. W dodatkowej sala na końcu można zdobyć uzupełniające informacje. Na jednej ścianie mamy linearnie ukazaną biografię artysty i naniesione tutaj nieliczne znane nam fakty z jego życia. Druga ściana to oś ze wszystkimi obrazami, z których większość obejrzeliśmy na wystawie. Są one zreprodukowane w odpowiedniej skali. I tutaj dochodzimy do kolejnego atutu wystawy, niby oczywistego, ale wartego podkreślenia. W przypadku Vermeera wielkość ma znaczenie. Zazwyczaj zakładamy – zazwyczaj słusznie – że jego obrazy są niewielkie. Rozmiarami kilku możemy być jednak zaskoczeni np. słynną „Koronczarką” z Luwru, która jest wyjątkowo mikroskopijna, a i tak nie jest najmniejszym jego obrazem. Możemy być też zaskoczeni w odwrotną stronę, wśród całkiem sporych obrazów pojawiają się nie tylko wczesne prace oraz wspomniana „Alegoria wiary katolickiej”, ale też „Pani i służąca” z nowojorskiej Kolekcji Fricka. Możliwość porównania na żywo rozmiarów oryginałów jest bardzo ekscytująca. Dodatkowo na końcu mamy ich reprodukcje oraz tych dzieł, które do Amsterdamu nie przyjechały.
Jedna sala ekspozycyjna zajęta jest przez sklepik, kolejne stoisko znajdziemy przy wyjściu z wystawy. To tylko stanowiska z podstawowymi produktami związanymi z wystawą. Większy wybór znajdziemy w sklepiku muzealnym i księgarni na głównym dziedzińcu. Mam wrażenie, że organizatorzy chcieli jak najlepiej przygotować się do szturmu publiczności na Vermeera. Poza szatnią i szafkami na oszklonym dziedzińcu, są też szafki przy samej wystawie. Prowadzi do niej – od wejścia – ułatwiająca orientację niebieska linia umieszczona na podłodze. Możliwość oglądania wystawy została chyba przedłużona do godziny 22.00, ale nie wiem, w które dni, bo informacji na ten temat nie mogę znaleźć. I tak na razie nie ma biletów. Może będą dodatkowe od 6 marca, taka informacja jest na stronie muzeum. Strona internetowa Rijksmuseum należy do dość irytujących z wielkimi zdjęciami i informacjami, które trudno odszukać. Ale to już nie ma związku z Vermeerem. Łatwo za to znaleźć tam, i to jest spora atrakcja, dodatkowe materiały związane z wystawą. Przede wszystkim narrację o malarzu i jego dziełach czytaną w wersji angielskiej przez Stephena Fry’a zatytułowaną „Closer to Vermeer”. Ale uwaga! Omawiane są tam wszystkie znane obrazy, nie tylko te pokazywane na wystawie. Ich podział jest też inny niż na ekspozycji w muzeum. Tutaj znowu mógłbym coś kąśliwego napisać o nawigacji tej części strony. Jakoś nie wydaje mi się, aby powodem trudności były moje słabe umiejętności. W każdym razie, kiedy się już przewalczy majestatycznie sunące fragmenty obrazów i brak przejrzystości, to można znaleźć tam wiele informacji (nie tylko w czytanym tekście). Oglądamy wyłącznie obrazy Vermeera i ich fragmenty, co pozwala skupić się tylko na jego twórczości, podobnie jak na wystawie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że Stephen Fry, wybitny aktor brytyjski, mógłby czytać przysłowiową książkę telefoniczną, a my i tak byśmy byli zasłuchani. Reasumując, dla znających język angielski (lub chcących go poćwiczyć – co bardzo polecam), prezentacja na stronie Rijksmuseum może okazać się dużym przeżyciem, nawet jeżeli tylko w świecie wirtualnym.
Jak do tej pory trudno mi było znaleźć powód do narzekania. Ale oczywiście zawsze coś się znajdzie – poszukajmy. Przy okazji wystawy Vermeera ukazały się trzy wydawnictwa. Zacznijmy od książeczki dla dzieci, gdzie bohaterką jest Miffy, kreskówkowy króliczek stworzony przez holenderskiego rysownika Dicka Brunę. Mamy też „dorosłą” książkę Gregora J.M. Webera „Johannes Vermeer. Faith, Light and Reflection”, która wygląda całkiem zachęcająco. Oba te wydawnictwa są wydane w języku niderlandzkim i angielskim. Podobnie jak katalog towarzyszący wystawie, którego wersja w twardej okładce planowana jest też po niemiecku i francusku. Katalog w miękkiej okładce kosztuje 35 euro, a w twardej 59 euro. Jak do tej pory wszystko świetnie. Na stronie muzeum w tej chwili nie można kupić katalogu angielskiego w twardej okładce (nie minęły jeszcze dwa tygodnie od otwarcia wystawy), bo się „czasowo wyczerpał”. Miejmy nadzieję, że to chwilowy problem związany z „vermeeromanią”, której w takiej skali nikt się nie spodziewał. Katalog obejmuje wszystkie dzieła Vermeera. Na początku mamy podany kanon obrazów Mistrza z Delftu uznany przez kuratorów wystawy, z zaznaczeniem, które z nich nie biorą udziału w wystawie. Ale potem jest problem. W katalogu nie znajdziemy tradycyjnych not o poszczególnych obrazach. Na końcu drobnym druczkiem są aktualne informacje o proweniencji dzieł i ich bibliografia, tam jednak mało kto zagląda. Większość objętości ponad trzystu stronicowego katalogu zajmują eseje. I niestety trudno się zorientować czego dotyczą, ich tytuły są dość enigmatyczne. Chciałem znaleźć kilka informacji, które ten katalog powinien zawierać, ale mi się nie udało. Chętnie bym poczytał o ostatnich badaniach, którym poddana została „Mleczarka” w Rijksmuseum. Druga sprawa to „Dziewczyna z fletem” z National Gallery w Waszyngtonie. Na wystawie w podpisie bardzo wyraźnie napisano, że kuratorzy wystawy w Amsterdamie uznają ten obraz za dzieło mistrza. Wbrew trwającym przez ostatnie dwa i pół roku badaniom w Waszyngtonie, po których ten niewielki obrazek został uznany za dzieło z bliskiego kręgu Vermeera. Chętnie bym poczytał o argumentach przemawiąjących za autorstwem Vermeera. Ktoś powie, że to jakieś wymyślne, specjalistyczne informacje. Nie do końca. Obie te sprawy w ostatnim czasie pojawiały się w nagłówkach mediów (nie tylko branżowych) i wywołały spore zainteresowanie wśród wielu admiratorów Vermeera. O badaniach nad „Mleczarką” informowało samo Rijksmuseum w ramach kampanii promującej wystawę. Nie mówię, że katalog do wystawy jest zły. Wydaje mi się, że taka forma jest po prostu nietrafiona i przede wszystkim mało praktyczna. Wystawa nie przynosi nam nowego spojrzenia na Johannesa Vermeera. Przed jej otwarciem miałem okazję dobrze się do niej przygotować, dzięki moim wykładom online w cyklu Fokus na sztukę organizowanym przez Fundację Art Transfer. Dużą część materiału porównawczego, który pojawia się w katalogu, już zdążyłem na wykładach pokazać. Znaczy to, że katalog bardziej zbiera dotychczasową wiedzę o Vermeerze niż przynosi nowe, radykalne teorie. I nie ma w tym nic złego. Podobnie było przy ostatnich wielkich wystawach Jheronimusa Boscha (por. galeria Hieronim Bosch. Wystawa stulecia I oraz galeria Bosch według Prado I) czy Pietera Bruegla starszego (por. galeria Pieter Bruegel Starszy zwany Chłopskim I). Takie ostrożne podejście wydaje się bliższe prawdzie niż ekscytujące, ale słabo udowodnione hipotezy.
Pomimo moich zastrzeżeń dotyczących katalogu wystawa w Amsterdamie jest na pewno ważnym etapem w naszym poznawaniu enigmatycznego malarza z Delftu. I na pewno jest wielką przyjemnością obcowania na żywo z jego dziełami. Dla wielu jest okazją zobaczenia obrazów, których jeszcze nie widzieli. Trudno się dziwić, że przyciągającym magnesem i sloganem reklamowym jest ich liczba. Trudno będzie w przyszłości zebrać równie wiele dzieł z jednego powodu. W Amsterdamie pojawiły się trzy obrazy ze zbiorów Fricka w Nowym Jorku, które do tej pory na żadnej wystawie nie były prezentowane. Zgodnie z życzeniem kolekcjonera jego obrazy nie mogą opuszczać murów muzeum. Wyjątek wydarzył się w związku z remontem budynku Frick Collection. W efekcie oglądać możemy prawie wszystkie znane obrazy. Czy brakuje jakiegoś szczególnego? Jak dla mnie szkoda, że nie ma „Koncertu” z brytyjskiej kolekcji królewskiej. Dlaczego akurat tego obrazu? Ukazuje on muzykujące towarzystwo w dość dużym oddaleniu od widza. Znamy tylko jeden podobny obraz Vermeera, ale to właśnie płótno zostało skradzione w Bostonie. Muszę też przyznać, że wystawa udowodniła mi – choć brzmi to banalnie – jak wielkim mistrzem w ukazywaniu światła był Vermeer. Dostępne są świetnej jakości fotografie obrazów, jednak możliwość porównania oryginałów na żywo jest wyjątkowa. Widać jak na dłoni jak różnorodne światło potrafił malarz przestawić. Szczególnie zainteresowała mnie „Dziewczyna z lutnią” z Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Na zdjęciach brakuje jej głębi, na żywo rzeczywiście zapiera dech w piersiach zalana złotą, wieczorną, dość ciemną poświatą. Jedną z wyjątkowych cech Vermeera jest też jego różnorodność techniczna, różnice w nakładaniu farby. A robi to prawie zawsze mistrzowsko. Tak jakby dopasowywał sposób malowania do przedstawianego tematu. Choć współczesne fotografie świetnie pomagają zobaczyć każdy detal, to jednak możliwość obejrzenia faktury obrazu, duktu pędzla na oryginale nie da się niczym zastąpić. Ciekawy byłem szczególnie „Dziewczyny siedzącej przy wirginale”, niewielkiego, późnego obrazu z prywatnej Kolekcji Leiden. Muszę przyznać, że na żywo bardzo zyskuje. Myślę, że każdy komu uda się odwiedzić wystawę będzie miał swoje odkrycia i doświadczy własnych zachwytów. Decyzję o pokazaniu tylko obrazów Vermeera, bez uzupełniania ich o dzieła innych artystów, uważam za bardzo udaną. Jeżeli ktoś chce zyskać kontekst dla prac Vermeera musi pojechać do jego rodzinnego miasta. W Museum Prinsenhof trwa równolegle świetna wystawa „Delft Vermeera” (por. galeria Vermeer i Delft w Museum Prinsenhof I), która uzupełnia wystawę w Amsterdamie. Polecam też wycieczkę do Hagi, gdzie w Mauritshuis po raz pierwszy można oglądać wybór obrazów Jacubusa Vrela (por. galeria Jacobus Vrel przywrócony), którego twórczość pod wieloma względami jest paralelna do dokonań Vermeera. I choć trudno sobie to wyobrazić, Jacobus Vrel jest jeszcze bardziej tajemniczym artystą, a według najnowszych ustaleń może być bezpośrednim prekursorem Vermeera. Jest kilku fascynujących malarzy holenderskich, wśród nich na pewno Rembrandt czy Frans Hals (wielka wystawa tego ostatniego jest planowana jeszcze na ten rok). Można odnaleźć zachwycające sceny rodzajowe malowane przez innych twórców XVII wieku takich jak Pieter de Hoocha (por. galeria Pieter de Hooch i Delft I). Wystawa w Rijksmuseum nie musi udowadniać, że do tego panteonu należy Johannes Vermeer, a jego dzieła zasługują na naszą fascynację. Przyjemnie jest jednak się o tym przekonać i to poczuć.
Przemysław Głowacki (artdone)
Vermeer – 10.02.2023-04.06.2023 – Rijksmuseum, Amsterdam
reprodukcje wszystkich obrazów z wystawy dostępne są tutaj / reproductions of all paintings from the exhibition are available here: galeria Johannes Vermeer. Wystawa
Vermeer, widok wystawy / exhibition view, Rijksmuseum, Amsterdam, foto: artdone
08 Środa Lu 2023
por. post Vermeer prosto z AmsterdamuJohannes Vermeer, Dziewczyna z perłą / Girl with a Pearl Earring, 1664-67, Mauritshuis, Haga / The Hague (obraz na wystawie w Amsterdamie do 30 marca / painting on display in Amsterdam until March 30)
Vermeer – 10.02.2023-04.06.2023 – Rijksmuseum, Amsterdam (recenzja wystawy: Vermeer prosto z Amsterdamu)
15 Czwartek Lip 2021
Tagi
barok baroque, Ferdinand Bol, Govert Flinck, grafika prints, malarstwo painting, Rembrandt, rysunek drawing, sztuka holenderska dutch art
Ferdinand Bol and Govert Flinck: Rembrandt’s Master Pupils, widok wystawy / exhibition view, Amsterdam Museum, Amsterdam
Ferdinand Bol and Govert Flinck: Rembrandt’s Master Pupils – 13.10.2017-18.02.2018 – Amsterdam Museum, Amsterdam
Ferdinand Bol and Govert Flinck: Rembrandt’s Master Pupils – 13.10.2017-18.02.2018 – Dom Rembrandta / Museum Het Rembrandthuis, Amsterdam
09 Piątek Lip 2021
Tagi
barok baroque, David Teniers II, grafika prints, Jan Lievens, malarstwo painting, rysunek drawing, sztuka holenderska dutch art
por. post ‚Uczeń i nauczyciel’ RembrandtaJan Lievens, Autoportret / Self-Portrait, ok. / ca. 1629-30, Kolekcja Leiden / The Leiden Collection
Jan Lievens: A Dutch Master Rediscovered – 26.10.2008-11.01.2009 – National Gallery of Art, Waszyngton / Washington
Jan Lievens: A Dutch Master Rediscovered – 07.02.2009-26.04.2009 – Milwaukee Art Museum, Milwaukee
Jan Lievens: A Dutch Master Rediscovered – 17.05.2009-09.08.2009 – Dom Rembrandta / Museum Het Rembrandthuis, Amsterdam