por. galeria Jan Matejko. Szkice z MNW IJan Matejko. Przedobrazy / Jan Matejko. Antepaintings, widok wystawy / exhibition view, Kordegarda. Galeria Sztuki Narodowego Centrum Kultury, Warszawa / Warsaw
Poniższy tekst opublikowany został w katalogu wystawy „Jan Matejko. Przedobrazy” zorganizowanej w Kordegardzie. Galerii Narodowego Centrum Kultury. Kuratorką wystawy jest Katarzyna Haber, której składam serdeczne podziękowania za zachętę do napisania tekstu. Dziękuję Narodowemu Centrum Kultury za możliwość opublikowania go na mojej stronie.
Przemysław Głowacki (artdone)
Czego nie wiemy o Matejce?
Jan Matejko wszystkim znany – tak, przewrotnie, Maria Szypowska zatytułowała swoją monografię poświęconą artyście (1). No właśnie, wszyscy znamy Jana Matejkę, ale czy na pewno? Jego funkcjonowanie w naszej ogólnej narodowej świadomości jest fenomenem. Popularność niewielu artystów światowych można porównać do ciągłej obecności Matejki w Polsce. Malarz już za życia bardzo szybko zdobył serca Polaków. Choć jego dzieła wywoływały kontrowersje i prowadziły do licznych dyskusji, był otoczony uwielbieniem i powszechnym uznaniem. Naród, podzielony zaborami, potrzebował duchowego przywódcy, przewodnika, który nigdy nie oddzielał sztuki od miłości do ojczyzny. „Do dziś całe pokolenia Polaków postrzegają wydarzenia historyczne jego oczami. Wyobrażając sobie scenę Hołdu pruskiego czy Bitwy pod Grunwaldem, trudno nie poddać się sugestywnej sile malarskiej wizji Matejki. […] Nie sposób zapomnieć o tym, że stworzona przez Matejkę synteza dziejów narodowych na zawsze wpisała się w kanon wiedzy historycznej i patriotycznego wychowania kolejnych pokoleń Polaków” (2). Współczesna popularność Jana Matejki to jego ciągła obecność w podręcznikach szkolnych. Od najmłodszych lat nasiąkamy jego sposobem widzenia historii. Jego obrazy, jeżeli tylko są obecne w zbiorach muzealnych, trafiają na honorowe miejsca. Jego wielkie, malarskie machiny historyczne do tej pory budzą fascynację, trudno obok nich przejść obojętnie. Jednak to właśnie reprodukowanie prac Matejki ugruntowuje ciągłą ich obecność w szerokiej świadomości. Podobnie było już za życia artysty, kiedy to publikowanie jego prac było równie ważne jak pokazy nowych dzieł. Obecnie idziemy do Sukiennic zobaczyć Hołd pruski, odwiedzamy Muzeum Narodowe w Warszawie, by obejrzeć Bitwę pod Grunwaldem, bo już je znamy. Tych kilka, a może nawet kilkanaście kompozycji funkcjonuje zadziwiająco powszechnie. Samo to zjawisko zasługuje na analizę i docenienie, bo jest fenomenem.
Trzeba też jednak zadać pytania: na ile głęboko sięgamy do twórczości krakowskiego mistrza? Na ile mamy szansę poznać go lepiej? Kiedy zwiedzamy następną wystawę Claude’a Moneta czy Pabla Picassa, uderza nas, jak potrafią one przedstawić tych artystów w nowym świetle, położyć akcent na coraz to nowsze aspekty ich twórczości. Każda kolejna wystawa Gustava Klimta w Wiedniu pokazuje go w nowy sposób, potrafi zaskoczyć, a przede wszystkim poszerzyć naszą o nim wiedzę. Czy Jan Matejko ma ten potencjał? Czy może już wszystko zostało powiedziane, napisane, pokazane?
Jan Matejko to nie tylko fenomen – jego osoba oraz twórczość kryją wiele paradoksów. Pisze o tym Agnieszka Rosales Rodríguez przy okazji trwającej obecnie wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie: „Matejko – wielki narrator narodowych dziejów i mitotwórca rozniecający megalomanię, charyzmatyczny profeta i zuchwały marzyciel, romantyczny demiurg, interrex, piastujący odznaki królewskiej i quasi-religijnej władzy; krakowianin, który «bał się zarwać obczyzny», ale też «książę-malarz», zabiegający o sławę i świętujący sukcesy na wystawach światowych; katolik-konserwatysta, rytualizujący etos rycersko-szlachecki, triumfy Kościoła i monarchii, to znów zaangażowany obywatel, demokrata promujący solidaryzm narodowy i tolerancję religijną; trzeźwy historyk dokonujący pesymistycznych diagnoz i wychowawca-wizjoner, władny wykreować sugestywne hipostazy narodu” (3). Na ile ten złożony wizerunek ma szansę być znany szerszej publiczności? Jan Matejko funkcjonuje powszechnie jako malarz historii – już Stanisław Witkiewicz zarzucał mu, że „więcej myśli jako historyk – coraz mniej jako malarz” (4). To podejście nadal jest dominujące. A przecież „jego rozbudowane, podniosłe w nastroju kompozycje, prawie zawsze odwołujące się do okresu I Rzeczpospolitej, miały jednocześnie współczesną wymowę, stanowiły komentarz do aktualnych wydarzeń” (5). Sugestywność wizji Matejki, rozmach jego prac, szczegółowość i dopracowanie detalu spowodowały, że obecnie jego obrazy traktowane są w powszechnym odbiorze jako rekonstrukcja przeszłości. „Matejko jako pierwszy polski malarz stworzył dzieła bardzo wierne pod względem ukazanych realiów, jednak bardzo wcześnie odszedł od tej metody, dążąc przede wszystkim do wykreowania na płótnie wspaniałego teatralnego widowiska, pełnego przepychu, z dużą ilością drobiazgowo odtworzonych detali, zgodnie z duchem dojrzałego historyzmu”(6). Artysta jest dzieckiem swojej epoki, nie malował obrazów dla nas, z myślą o kolejnych pokoleniach. Miały one odegrać rolę w konkretnych okolicznościach, w momencie kiedy Polska podzielona była na trzy części – być spoiwem scalającym rozszarpany naród. Temu służyła sugestywność wizji artysty, a jakby rykoszetem i my się jej poddaliśmy. „Zainspirowany przesłaniem współczesnych historyków, Matejko, w imię wychowawczej roli dziejów, traktowanych przezeń jako siła napędowa odrodzenia Polski, dokonywał swobodnych ingerencji w fakty, nie stronił od anachronizmów i nieścisłości, kompilował i komplikował treści, świadomie nadawał wydarzeniom rangę pouczającej alegorii” (7). Artysta, przy całej swojej pasji dla odkrywania przeszłości, nie był historykiem, ale historiozofem. Jego sztuka nie tylko miała konkretny cel, ale była też interpretacją dziejów. „W istocie twórczość krakowskiego mistrza, monumentalna, nasycona perswazyjną mocą i moralną pasją, odzwierciedla złożoną interpretację historii, naznaczoną uniwersalnymi dylematami i ambicjami epoki” (8). Paradoksalnie wraz z takim podejściem, które znacząco rozsadza typowe ukazywanie przeszłości przez innych malarzy XIX wieku, Matejko staje się bliższy współczesnemu traktowaniu historii. Wpisuje się w nasze rozterki związane z różnym jej widzeniem, kiedy wiara w obiektywność faktów i możliwość ich przedstawienia jako takimi dawno legła w gruzach.
Od samego początku w opracowywaniu twórczości Jana Matejki jego stosunek do historii był zagadnieniem kluczowym. Wśród specjalistów swobodne i instrumentalne traktowanie dziejów przez artystę jest jednym z głównych tematów. Dodatkowo pojawia się dyskusja o wartościach estetycznych jego dzieł. Najjaskrawszym, wczesnym tego przykładem są opinie wspomnianego już Stanisława Witkiewicza ojca. Zadziwiające jest, że nawet krytycy, którzy wydawałoby się polemizują z Matejką, są pod wrażeniem jego fenomenu. Witkiewicz, jakby tłumacząc się ze swoich sądów, tak pisał: „Matejko pozostanie […] olbrzymim talentem, nieporównanie wielką i samodzielną indywidualnością – malarzem, który pewne strony natury odtworzył z niesłychaną siłą i prawdą, który w pewnym kierunku stworzył rzeczywiste arcydzieła […]” (9). Jeżeli przeanalizujemy podejście kolejnych pokoleń, sytuacja się powtarza. Młodopolscy uczniowie mistrza, wielkie nazwiska sztuki rodzimej: Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski, Józef Mehoffer – wydają się przeciwko niemu buntować. Jednak wraz z pogłębionym badaniem ich twórczości coraz lepiej widzimy, ile mu zawdzięczają. Trudno o bardziej stymulujący sprzeciw. W kolejnych epokach Matejko nie tylko trwa w pamięci powszechnej, ale też pozostaje punktem odniesienia dla następnych pokoleń artystów. Tytus Czyżewski, Leon Chwistek, Władysław Strzemiński pisząc o nim, robią to z szacunkiem i potrafią odnaleźć u niego – co zaskakujące – ważne dla siebie wartości. Matejko pozostaje nieustającą inspiracją dla Tadeusza Kantora, Tadeusza Brzozowskiego, Edwarda Dwurnika – listę można by ciągnąć aż po nazwiska współczesne. Napięcie pomiędzy celami krakowskiego mistrza zakotwiczonymi w jego epoce a sposobem ich realizacji pozostaje zadziwiającym motorem ciągłego zainteresowania jego dokonaniami. W efekcie Mieczysław Porębski prowokująco pytał nawet, „czy Matejko był malarzem?”. Odpowiedź była znowu zaskakująco przychylna: „Bo nie jest malarzem ten, kto mniej lub więcej biegle, w taki albo inny sposób, według ustalonych zasad i wzorów, nakłada […] farby na płótno, malarzem jest ten dopiero, kto potrafi tą drogą przekazać to, co swym wewnętrznym okiem rzeczywiście zobaczył” (10).
Matejko wydaje się nam znany, a jego twórczość wystarczająco opracowana przez specjalistów. Czy tak jest? Artysta budził ogromne zainteresowanie za życia i sytuacja ta nie zmieniła się po jego śmierci. Bardzo szybko, już w 1898 roku, otwarte zostało muzeum poświęcone mistrzowi. Dom Jana Matejki był pierwszym muzeum biograficznym na ziemiach polskich. Spuścizna po malarzu została zabezpieczona i do tej pory jest przedmiotem opracowań. W jakim stopniu jest prezentowana publiczności? Dom Jana Matejki regularnie organizuje pokazy tematyczne dotyczące wielu aspektów działalności artysty. Z braku odpowiednich przestrzeni ekspozycyjnych nie są to niestety pełnokrwiste wystawy. W ostatnim czasie digitalizacja kolekcji muzealnych zrobiła ogromny postęp. Dzięki internetowi obrazy Jana Matejki zyskały nową platformę rozpowszechniania. Jeżeli jednak spojrzymy na jego prace rysunkowe, to tylko ich część została udostępniona na bardzo już rozbudowanej platformie Muzeum Narodowego w Krakowie. Nie inaczej jest w Muzeum Narodowym w Warszawie. Tak jakby akurat bogata twórczość rysunkowa „najsłynniejszego polskiego malarza” nie była priorytetem w procesie digitalizacji i upowszechniania zbiorów. Kiedy prześledzimy wielkie wystawy poświęcone artyście, zazwyczaj związane są one z rocznicami jego urodzin i śmierci. Odbywają się regularnie, to prawda, ale czy nie ma w tym odrobiny przymusu? Czy więcej jest w nich chęci oddania hołdu „wielkiemu artyście”, czy rzeczywistego zainteresowania jego dokonaniami? Ich osią jest zazwyczaj twórczość historyczna Jana Matejki. Tak jest w przypadku trwającej obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie wystawy „Matejko. Malarz i historia”. Trudno się temu dziwić – to temat fascynujący i też stanowiący główną osnowę badań nad artystą. Kiedy w 1988 roku odbywała się sesja Stowarzyszenia Historyków Sztuki zatytułowana „Sztuka i historia”, w opublikowanych materiałach na dwadzieścia osiem artykułów dwanaście było poświęconych Matejce (11). Kluczowym opracowaniem dla tego tematu jest książka Jarosława Krawczyka zatytułowana Matejko i historia (12). Liczne albumy i wydawnictwa popularyzatorskie również idą tym tropem (13).
Ale czy znamy inne wątki w twórczości mistrza? Czy znalazł on pełne uznanie jako portrecista? Ten temat był przecież drugi co do ważności w jego twórczości. Czy znamy Matejkę jako kostiumologa i projektanta? Jako twórcę malarstwa religijnego i monumentalnego? Na ile poznaliśmy jego warsztat pracy nie tylko jako historyka? Jaką rolę odgrywały w nim rysunki i szkice? Jakie wartości mogą mieć one dla nas? Jak ważna dla niego była podróż na Bliski Wschód, którą odbył w 1872 roku, a która świetnie wpisuje się w modę na orientalizm w malarstwie XIX wieku? Czy Jan Matejko miał poczucie humoru? Czy można go nazwać satyrykiem? Co wiemy o jego działalności na rzecz zachowania zabytków Krakowa? A ile wiemy o jego działalności nie tylko społecznej, ale też charytatywnej? Są to zagadnienia znane, ale czy odpowiednio pogłębione? Część opracowana już została pod postacią stosownych publikacji lub rozwinięta jako wystawy. Wiele z nich pojawia się jednak tylko na marginesie, czekając na większe zainteresowanie. Wzorcowym przykładem opracowania jednego z tych wątków jest książka Anny Straszewskiej Kostium historyczny w twórczości Jana Matejki na tle malarstwa XIX wieku (14). Wczesne dokonania artysty to nie tylko obrazy, ale też wydanie w 1860 roku albumu Ubiory w Polsce 1200–1795. „Został on pomyślany przez autora jako wzorzec i materiał pomocniczy dla polskich malarzy, mających ambicję przedstawiania rodzimych dziejów, była to więc publikacja, jakie już od kilkudziesięciu lat wydawano na Zachodzie” (15). Znaczenie kostiumu historycznego dla malarstwa Matejki jest rzeczą oczywistą, a jego pasja zbieracza tworzącego swój „Skarbczyk” rekwizytów i pomocy powszechnie znana. Książka Anny Straszewskiej ten ważny temat opracowuje, pokazuje w szerszym, europejskim kontekście. Jest modelowa, bo stanowi materiał dla dalszych interpretacji.
Nie wszystko o Matejce powiedziano, nie wszystko opracowano. Kilka lat temu Maria Poprzęcka pisała, że jeszcze porządnie „nie zbadano dziejów recepcji jego twórczości” (16). To może zaskakiwać. Sytuacja oczywiście się poprawia. Wydaje się, że szczególną uwagę badaczy – podobnie jak naszą – przyciągają wielkie kompozycje historyczne, takie jak Dziewica Orleańska (17), Hołd Pruski (18) i oczywiście Bitwa pod Grunwaldem (19). Trudno powiedzieć, aby ostatnio organizowane wystawy – w Stalowej Woli (20) (por. galeria Jan Matejko w Toruniu) czy Sopocie (21) (por. galeria Jan Matejko w Sopocie) – pokazywały artystę z wyraźnie innej perspektywy. Kolejne prezentacje, których wbrew pozorom wcale nie ma tak dużo, mogą cieszyć, jednak chciałoby się, aby pokazywały więcej, aby były dla widza wciągającym spotkaniem z ciągle nowym obliczem Jana Matejki. On sam jako postać jest przyciągający, otoczony legendą, co widać choćby na wystawie „Matejko. Malarz i historia” w Krakowie w zgromadzonych wyrazach uznania dla niego. Liczne anegdoty i relacje z jego życia przydają mu tylko barwności. Zacząć można od tej wczesnej, ale jakże znamiennej, z czasów nauki w Wiedniu, kiedy to na uwagę profesora Rubena, rektora wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, by w obrazie Jan Kazimierz na Bielanach ukazać króla klęczącego, odparowuje, iż „polscy królowie nigdy przed nikim nie klękali” (22). Jego skomplikowane relacje rodzinne były niedawno przedmiotem wystawy w Siedlcach i stosownej publikacji (23). Ale może byłby to temat do jeszcze szerszego pokazania?
Matejko zawsze interesował nas jako człowiek i jako filozof dziejów, ale też coraz bardziej interesuje nas jako artysta. Tło epoki, konteksty, inspiracje – to wszystko pomaga zrozumieć złożoność jego twórczości. Kluczowy dla tego zagadnienia jest artykuł Marii Poprzęckiej, która punkt po punkcie analizuje stosunek artysty do akademizmu (24). Kiedy przyjmiemy taką szerszą, uniwersalną perspektywę, zaczynamy widzieć Matejkę z zupełnie innej strony. Kiedy nie skupiamy się na posłannictwie, które sam artysta sobie wyznaczył, a widzimy go jako twórcę z XIX wieku, zaczynamy doceniać też inne aspekty jego prac. „Machiny historyczne uwiarygodniały przedmiotowość i ciągłość narodu nie tylko w krajach skazanych na polityczną podległość, były też remedium na mieszczańską przeciętność, wyrażały potrzebę wielkości, sensacji” (25). Prac Matejki skupiających się na praktykowanej przez malarzy europejskich sensacji nie brakuje (Otrucie królowej Bony z 1859 roku czy Zygmunt August z Barbarą na dworze radziwiłłowskim w Wilnie z 1867). Nie przedstawiają one przełomowych wydarzeń z dziejów Polski, ale ich wybór pokazuje nam artystę jako malarza wpisującego się w tendencje XIX-wiecznego historyzmu, a nawet akademizmu. Te ciekawe ponadnarodowe konteksty były już przedmiotem badań, podobnie jak źródła inspiracji artysty (26) i wydaje się, że jest to obszar nadal otwarty do eksploracji. Takie ujęcie tematu pomaga nam wyciągnąć artystę z pudełka patriotycznego posłannictwa. Kolejnym obszarem, który wydaje się zasługiwać na większe zainteresowanie, są rysunki – bardzo różnorodne, choć oczywiście zgodnie z tradycją dominującą w XIX wieku pełniące rolę służebną wobec dzieł „skończonych”. Zazwyczaj też tak właśnie pokazywane są na wystawach, a przez to ich znaczenie jest marginalizowane. Rzadko były przedmiotem głębszej, kompleksowej analizy. Może warto spojrzeć na nie świeżym okiem, aby docenić talent artysty, poznać jego proces twórczy, zobaczyć go w nowym świetle.
Na krakowskiej wystawie „Matejko. Malarz i historia” przypomniano szkic z 1872 roku (ze zbiorów MNK) do obrazu namalowanego dopiero w 1880 roku Utopiona w Bosforze (Muzeum Narodowe we Wrocławiu). Porównując obie prace, można zobaczyć, jak znacząco zmieniła się kompozycja. Rysunek przedstawia dwóch wiosłujących w łódce, a ich układ przypomina ujęcia stosowane przez… Gustave’a Caillebotte’a. Ten francuski impresjonista chętnie malował podobne sceny, przykładem może być obraz Wioślarze na rzece Yerres z 1878 roku (Musée des Beaux-Arts w Rennes). Na wystawie „Przedobrazy” w Kordegardzie możemy oglądać studium Jana Matejki ukazujące uliczny bruk z 1890–91 roku (MNW), które powstało do obrazu Uchwalenie Konstytucji 3 maja (Zamek Królewski w Warszawie). Identyczne ujęcie znajdziemy u Caillebotte’a. Jego dwa studia z 1877 roku (zbiory prywatne) również ukazują uliczny bruk. Jedno przypomina lewą część słynnego obrazu Ulica paryska w deszczu z 1877 roku (Art Institute of Chicago), drugie ujęcie – z większego zbliżenia – łudząco przypomina rysunek Matejki. Te zaskakujące analogie łatwo wytłumaczyć: w obu przypadkach wynikają one z tradycji warsztatowej, akademickiej, z której obaj artyści korzystali. U Caillebotte’a te ujęcia interpretowane są jako przejaw nowoczesności i porównywane do prac fotografików z XX wieku, takich jak Wols. Dlaczego nie docenić ich też u Matejki? Krakowski malarz miał w swojej sztuce zupełnie inne priorytety niż francuscy impresjoniści. Świadomie nie dążył do „nowoczesności”, nie było jego celem odkrywanie nowych dróg formalnego rozwoju w sztuce, nie był też zainteresowany pejzażem. O jedynym jego krajobrazie Widok Bebeku koło Konstantynopola z 1872 roku (Lwowska Galeria Sztuki im. Borysa Woźnickiego) Marta Kłak-Ambrożkiewicz pisze jednak, że jest to „scena uchwycona wręcz impresjonistycznie” (27). Zawsze podkreślano znaczenie przedstawienia twarzy postaci w obrazach Matejki jako ważnego składnika jego formuły artystycznej. Droga do wypracowania ich wyrazu prowadziła poprzez studia rysunkowe, czego dobrym przykładem jest szkic twarzy Stanisława Stadnickiego z 1860–62 roku (MNW) do obrazu Kazanie Skargi (Zamek Królewski w Warszawie), prezentowany na wystawie „Przedobrazy”. Diaboliczny efekt uzyskany został za pomocą szybkiej, nerwowej kreski. Czy nie jesteśmy tutaj w sile wyrazu, ale też w środkach do niej prowadzących, blisko rysunkowych portretów z kręgu ekspresjonistów powstających pół wieku później? Oczywiście nie chodzi o to, aby w Matejce widzieć impresjonistę czy prekursora ekspresjonizmu, on sam był od tego jak najdalej. Chodzi o to, aby spojrzeć na niego w inny, nowy sposób i czasami wyciągnąć go z pudełka z napisem „synteza dziejów Polski”, bo bardzo się już w nim zasiedział.
Kiedy patrzymy na nieporadność niektórych młodzieńczych prac przyszłego mistrza, zadziwiać nas może, jak szybko udało mu się te trudności przezwyciężyć i wypracować formułę, którą potem już jedynie dopracowywał. Dzięki niej zdobył nie tylko serca rodaków, ale też osiągnął międzynarodowy sukces. Jan Matejko jest jedynym – obok Henryka Siemiradzkiego – polskim artystą XIX wieku, który był rzeczywiście podziwiany i nagradzany poza granicami swojej ojczyzny. Początek jego światowej kariery był bardzo szybki. Światowej, ponieważ poza pokazywaniem obrazów w Europie, wystawiał je też w Stanach Zjednoczonych. Miarą sukcesu w tamtym czasie był jednak paryski Salon. Matejko podbił go, kiedy miał dwadzieścia sześć lat, i zdobył tam złoty medal za Kazanie Skargi. Wzbudził duże zainteresowanie krytyki, jeden z recenzentów tak pisał: „Dziś pojawia się nowy przybysz, cudzoziemiec. Przybywa z ogromną kompozycją. Choć nie brak w niej niezręczności, to jednak zalety ostatecznie zwyciężają” (28). Artysta będzie potem wystawiał w stolicy sztuki regularnie, nie będzie wcale przeszkodą brak zrozumienia treści obrazów wśród cudzoziemców, choć pod koniec życia trudno już mu będzie ukryć anachroniczność jego dzieł. Pod koniec XIX wieku sława malarzy spod znaku historyzmu i akademizmu w Europie zacznie blednąć, aż do ich zapomnienia na wiele lat. Trzeba podkreślić, że zupełnie inaczej będzie z Matejką w jego ojczyźnie. W ostatnim czasie widać chęć przypomnienia artysty za granicą. W 2018 roku został on zaprezentowany na dużej wystawie w Bonn, pokazującej „książąt-malarzy” (29). Znalazł się tam w doborowym towarzystwie XIX-wiecznych sław malarstwa, takich jak: Frederic Leighton, Hans Makart, Franz von Lenbach, Friedrich August von Kaulbach czy Mihály Munkácsy. W 2021 roku Galeria Narodowa w Londynie po raz pierwszy pokazała obraz polskiego malarza – był to Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem (Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego) Jana Matejki. Zajął też poczesne miejsce w panoramie sztuki polskiej przygotowanej na wystawę we francuskim Louvre-Lens w 2019/2020 roku (por. galeria Polska w Louvre-Lens). Nie zabrakło prac Matejki na dużej prezentacji sztuki polskiego symbolizmu około 1900 roku w Monachium w 2022 roku (30) (por. galeria Polski symbolizm około 1900 I). Ktoś powie, że twórczość Matejki nie jest symbolizmem około 1900 roku? Ale bez niego trudno zrozumieć sztukę czasów Młodej Polski. Krakowski mistrz wykracza dużo dalej niż cele, które sam sobie obrał.
Uważny czytelnik tego tekstu, szczególnie ten zerkający na przypisy, odnajdzie w nim kilka podpowiedzi, jak pogłębić można wiedzę o Matejce lub spojrzeć na niego z szerszej perspektywy. Miejmy też nadzieję, że będziemy mieli okazję oglądać wystawy nie tylko jubileuszowe, ale też te bardziej problemowe, przybliżające nas do Matejki jako artysty, a nie tylko do spiżowego pomnika. Wystawa „Przedobrazy” w warszawskiej Kordegardzie jest tego dobrym sygnałem. Wybór rysunków artysty ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie pokazuje nam Matejkę „od kuchni”. Sposób, w jaki powstawały kompozycje, które w swojej malarskiej formie tak dobrze zapadły nam w pamięć. Rysunki ilustrują drogę twórczą, tok myślenia artysty, ale też są świadectwem jego swobody, nieposkromionej regułami ekspresji. Jan Matejko ciągle czeka na odkrycie – być może dowiemy się o nim czegoś nowego.
Przemysław Głowacki (artdone)
(1) M. Szypowska, Jan Matejko wszystkim znany, Warszawa 1988.
(2) E. Micke-Broniarek, Matejce w hołdzie… W stulecie śmierci artysty, katalog wystawy, Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 1993, s. 56.
(3) A. Rosales Rodríguez, Gorączka historyczna. Paradoks Matejki, [w:] Matejko. Malarz i historia, katalog wystawy, Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2023, s. 47.
(4) S. Witkiewicz, „Największy” obraz Matejki, [w:] idem, Wybór pism estetycznych, Kraków 2009, s. 127.
(5) I. Danielewicz, Utracona ojczyzna. Malarstwo historyczne, [w:] Polska. Siła obrazu, red. I. Danielewicz, A. Rosales Rodríguez, katalog wystawy, Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 2020, s. 27.
(6) A. Straszewska, Kostium historyczny w twórczości Jana Matejki na tle malarstwa XIX wieku, Warszawa–Kraków 2012, s. 297.
(7) A. Rosales Rodríguez, Gorączka historyczna…, op. cit., s. 61.
(8) Ibidem, s. 48–49.
(9) S. Witkiewicz, „Największy” obraz Matejki, op. cit., s. 156.
(10) M. Porębski, Czy Matejko był malarzem?, [w:] Wokół Matejki. Materiały z konferencji „Matejko a malarstwo środkowoeuropejskie” zorganizowanej w stulecie śmierci artysty, red. P. Krakowski, Kraków 1994, s. 24.
(11) Sztuka i historia. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Kraków, listopad 1988, Warszawa 1992.
(12) J. Krawczyk, Matejko i historia, Warszawa 1990.
(13) Np. L. Ristujczina, Jan Matejko. Malarz polskich dziejów, Warszawa 2021.
(14) A. Straszewska, Kostium historyczny…, op. cit.
(15) Ibidem, s. 59.
(16) M. Poprzęcka, Grunwald i Grunwald, [w:] Jana Matejki Bitwa pod Grunwaldem. Nowe spojrzenia, red. K. Murawska-Muthesius, Warszawa 2010, s. 29.
(17) Dziewica Orleańska Jana Matejki, Materiały II seminarium Instytutu Historii Sztuki UAM i Muzeum Narodowego w Poznaniu, red. S. Czekalski, Rogalin, 9–10 listopada 2001, Poznań 2003.
(18) Hołd pruski. Matejko Wawelowi – Wawel Matejce, katalog wystawy, Zamek Królewski na Wawelu, Kraków 2009.
(19) Wizja historyczna w służbie narodu – 140 lat historii obrazu Jana Matejki Bitwa pod Grunwaldem, referaty wygłoszone 28 września 2018 r. na konferencji zorganizowanej przez Muzeum Pamiątek po Janie Matejce w Nowym Wiśniczu, Tarnów–Nowy Wiśnicz 2019.
(20) A. Król, Matejko, katalog wystawy, Muzeum Regionalne w Stalowej Woli, Stalowa Wola 2018.
(21) Jan Matejko z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. B.G. Woźnickiego, Muzeum Narodowego w Warszawie i z kolekcji prywatnych, katalog wystawy, Państwowa Galeria Sztuki, Sopot 2019.
(22) E. Ranzoni, Jan Matejko, „Neue Freie Presse” 3 XI 1893, s. 1, za: M. Szypowska, Jan Matejko wszystkim znany, op. cit., s. 55.
(23) B. Ciciora, M. Buyko, Amor Deo, Amor Patriae, Amor Familiae. Rzecz o rodzinie Matejków, katalog wystawy, Siedlce 2022.
(24) M. Poprzęcka, Matejko a akademizm, [w:] Wokół Matejki…, op. cit., s. 28–36.
(25) A. Rosales Rodríguez, Gorączka historyczna…, op. cit., s. 50.
(26) Nauczyciele Matejki, Grottgera, Gierymskich… Monachijskie malarstwo historyczne XIX wieku, katalog wystawy, Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2007.
(27) M. Kłak-Ambrożkiewicz, Mistrz nad mistrzami, „majster nad majstrami”, [w:] Matejko. Malarz i historia, op. cit., s. 32.
(28) Maxime Du Camp, Les beaux-arts à l›exposition universelle et aux salons de 1863, 1864, 1865, 1866 et 1867, Paris 1867, za: L. Piralla-Heng Vong, Salon Polaków. 1850–1914, [w:] Polska. Siła obrazu…, op. cit., s. 55.
(29) Malerfürsten, red. D. Lehmann, K. Chrubasik, katalog wystawy, Kunstund Ausstellungshalle der Bundesrepublik Deutschland Bonn, Monachium 2018.
(30) Silent Rebels. Polish Symbolism around 1900, red. R. Diederen, A. Godetzky, N. Santorius, katalog wystawy, Kunsthalle München, Monachium 2022.
Jan Matejko. Przedobrazy / Jan Matejko. Antepaintings – 15.09.2023-15.10.2023 – Kordegarda. Galeria Sztuki Narodowego Centrum Kultury, Warszawa / Warsaw
Jan Matejko. Przedobrazy / Jan Matejko. Antepaintings, widok wystawy / exhibition view, Kordegarda. Galeria Sztuki Narodowego Centrum Kultury, Warszawa / Warsaw